O mnie

Moje zdjęcie
Chcę żyć życiem uważnym, świadomym i radosnym. Nie zawsze się da, nie zawsze potrafię, nie zawsze się udaje. Ale nieustannie próbuję.

piątek, 27 kwietnia 2012

Zrób to teraz!

Dzisiaj będzie o czymś bardzo oczywistym i bardzo upraszczającym życie, a jednak zbyt rzadko stosowanym: o zasadzie „zrób to od razu”. Zacytuję fragment artykułu o osobistej efektywności, z bardzo starego „Zwierciadła”:
Zrób to teraz! I tylko jeden raz. Dzięki temu nie będziesz do tego wracać, zaoszczędzisz czas i zrealizujesz zadanie, które pozostając niewykonane, utrudnia realizację innych.
Zrób to teraz! A mniej spraw będzie zaprzątało twój umysł. To pozwoli ci bardziej się skoncentrować i szybciej pracować.
Zrób to teraz! I rozwiąż problem zanim urośnie. W ten sposób małe problemy nie będą przeradzać się w wielkie, których rozwiązanie wymaga dużo więcej czasu. Efektem będzie mniej sytuacji kryzysowych.
Zrób to teraz! A nie będziesz tracić czasu na wyjaśnienie, dlaczego tego nie zrobiłeś. Tym samym unikniesz zakłóceń rytmu pracy i poprawisz jej jakość.
Zrób to teraz! A nie będą niepokoić cię sprawy, które niezbyt lubisz. Jeśli odkładasz niemiłe czynności na później, nie przestajesz o nich myśleć. Twoja praca jest wtedy mniej efektywna, a ty się stresujesz”.
Typowe reakcje na te zalecenia to: „ta zasada nie działa, mam tyle spraw na głowie, nie mogę przecież robić wszystkiego od razu” oraz „ja przecież robię wszystko od razu, ale i tak z niczym się nie wyrabiam”. W tym miejscu warto sobie odpowiedzieć na kilka pytań:
- ile razy czytamy ten sam e-mail zanim zdecydujemy się na niego odpowiedzieć?
- jak często mówimy „no to się zdzwonimy”, „obgadamy to później”, zamiast od razu ustalić termin spotkania czy omówić sprawę?
- ile razy przekładamy dokumenty z miejsca na miejsce sprawdzając co trzeba zrobić zamiast po prostu zacząć to robić?
- ile razy przekładamy wyznaczony sobie termin realizacji aby „chwilę odpocząć” w necie/przed telewizorem/na kawie?
Często odkładamy na później rzeczy, które są najważniejsze. Nie tworzymy dalekosiężnych planów, bo tkwimy po uszy w zadaniach „na wczoraj”. Nie realizujemy swoich pasji, bo najpierw trzeba zrobić pranie i oddać buty do szewca. Nie pielęgnujemy swoich relacji z ludźmi, bo jesteśmy zbyt zmęczeni codziennością. Odkładamy spotkanie na weekend, bo wtedy będziemy bardziej wypoczęci, a gdy przychodzi weekend, odkładamy wizytę na następny weekend, gdyż koniecznie musimy umyć okna.  W efekcie na to, co najważniejsze, już nie ma czasu. A przecież tym, co najważniejsze, powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności, aby pod koniec dnia nie okazało się, że znów zmarnowaliśmy go na troszczenie  się o drobiazgi, które mogliśmy zupełnie pominąć. Ale o priorytetach będzie w innym wpisie.
                Czasami nie da się zrobić czegoś od razu (potrzebujemy dodatkowych informacji lub narzędzi albo pomocy ze strony innych osób). Często jednak po prostu znajdujemy sobie milion wymówek, szczególnie gdy stojące przed nami zadanie nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Oczywiście znam to z własnego doświadczenia… Wiem też, że odkładanie nic nie daje poza chwilą oddechu („uff, jeszcze nie muszę się tym zajmować”), okupioną mniej lub bardziej uświadomionym poczuciem winy i lękiem przed zadaniem. Niestety od tego lęku może nas uwolnić tylko działanie i nic się samo nie rozwiąże, dopóki nie zajmiemy się problemem. Za każdym razem, gdy udaje mi się przezwyciężyć pokusę odkładania, jestem z siebie dumna. I nawet jeśli zadanie do wykonania było rzeczywiście okropne, czuję ten błogi spokój, że nie muszę się już nim zajmować ani nawet o nim myśleć.